hmm... natchniony? - a to bo dostałem już 5 komentarzy do pierwszej notki, to to mnie nakrecilo by cos wiecej napisac...
Ostatnio mam w glowie pewien klopot, w zasadzie to ten klopot to sie juz pare lat temu zaczal.... Ale zaczne od poczatku. Jaki mozna miec problem, oczywiscie z kobietami:) Dwa lata temu skonczyl mi sie pierwszy powazny zwiazek w zyciu(bylismy razem z Pania A. niecale 3 lata) a skonczylo sie dosc nieciekawie bo wyleciala za ocean na pol roku. czasami dzwonila, pozniej rzedziej i rzadziej, przez ostatni miesiac to chyba wogole, a ze bylem w dobrym kontakcie z jej braciszkami to wiedzialem kiedy przyleci i postanowilem zrobic jej niespodzianke... i czekalem na nia z kwiatami (no i z bracmi:) na lotnisku,a tu zonk... powitanie skromne, buziak w policzek, pierw zreszta braci zobaczyla to byla ucieszona, a pozniej mnie to byla - ze tak delikatnie ujme - w szoku... no i nasz zwiazek sie skonczyl... pozniej tez pare krotkich zwiazkow bylo, a teraz jestem z fajna Panna K. prawie rok. tyle ze to dziwny zwiazek... Raczej z mojej winy. Tak to wszystko jest cacy, ale to chyba nie to? sam nie wiem... Czy ja sie kiedys zakocham? I chyba dalem sobie odpowiec na pytanie... Wszystko fajnie cacy ale to nie to... Czy ktos tak mial? jak postapil? a moze sie "dokochal" w tej drugiej osobie? prosze o szybkie komentarze w tej sprawie... Moze warto pobyc samemu jakis czas?
Dzieki z gory za Wasze komentarze, moze macie w swoim dorobku takie doswiadczenia to moze cos podpowiecie:)
pozdrowionka